Rząd Donalda Tuska postanowił proklamować swego rodzaju amnestię dla więźniów, co ogłosiła bez żenady „wiceministra” Ejchart (nie mylić z Dubois). Konsekwencja, z jaką dba o swój elektorat koalicja 13 grudnia, a z drugiej strony, jak utrudnia życie elektoratowi Prawa i Sprawiedliwości jest aż nadto widoczna. Dość wspomnieć, że już w pierwszej kolejności rząd PO, PSL, Lewicy i Polski 20050 (słownie dwadzieściatysięcypięćdziesiąt złotych za miejsce) Chce przywrócić przywileje emerytalne esbekom, a na laptopy dla czwartoklasistów już mu zabrakło pieniędzy. Z kolei brak kasy skutecznie zmotywował rząd do ściągnięcia z najbiedniejszych kolejnej pięcioprocentowej daniny liczonej od zakupów żywnościowych (bo przecież ten koszt stanowi znaczącą część ich budżetu domowego). Nie głosowali na nas – to niech cierpią.
A skoro o głosowaniu mowa – zdarzyło mi się być kilka razy w więzieniu. I choć miałem okazję oglądać kratki od wewnątrz, to jednak nigdy jako skazany. Ot, takie prozaiczne spotkania z osadzonymi, kiedy to asystowałem kapelanom więziennym w ich posłudze, a także podczas wyborów, gdy – nomen omen – „siedziałem” w komisji wyborczej. Stąd miałem okazję sprawdzić w praktyce, jak to jest z tym głosowaniem przez skazanych na Platformę Obywatelską. I znana dziś powszechnie statystyka, że oto ok. 90% więźniów głosuje na PO, dla mnie – jeszcze kilkanaście lat temu nie była taka oczywista. Choć ta prawidłowość z wyborów na wybory się powtarzała i w moich doświadczeniach. Skazani za alimenty, złamanie ustawy o rybołóstwie, wyłudzenia, oszustwa, kradzieże, zabójstwa i inne jeszcze gorsze przewinienia w dużej mierze głosowali na tę formację. I może gdybym nie widział tego na własne oczy i głosów nie liczył, to może i bym nie uwierzył. Jak święty Tomasz – musiałem na własne oczy zobaczyć, przeliczyć i sprawdzić, czy nie dochodzi tu do jakiś przekrętów.
Strach przed Prawem i Sprawiedliwością i jego konsekwencją w penalizacji przestępców pcha osadzonych w objęcia innych partii. Tylko dlaczego właściwie w ogromnej większości jest to jedna partia? Skąd taka dysproporcja? Dziś już wiemy. Rząd Donalda Tuska nie tylko jest obrzydzony tym, że za przestępstwa można trafić do więzienia, ale nawet jest wręcz dumny z tego, że jednym ruchem zwolni 20 tysięcy więźniów pod pretekstem przeludnionych zakładów karnych. A kto zadecyduje, o tym, kogo w pierwszej kolejności wypuścić? I czy w takim tłumie nie uda się „upchnąć” swoich, którym to już immunitetów nie starczyło na wydobycie się zza krat i wskoczenie na parlamentarne, czy europarlamentarne stołki?
Donald Tusk osiąga realne wyniki wyborcze w więzieniach proporcjonalnie podobne jak Putin w przekłamanych wyborach w Rosji. Tylko, czy faktycznie chciałby być z tego zapamiętany? I czy będzie nam do śmiechu, gdy tysiące przestępców wróci na ulice „uśmiechniętej Polski”…