Garść

W dziejach Europy rzymska idea republikanizmu nabrała niezwykłych cech
pochodzących z Ewangelii. Chrześcijanie to „obywatele nieba” i już za czasów starożytnego
Rzymu wybierali oni męczeństwo, aby się nie zbezcześcić ziemską podłością i tym samym
nie utracić obywatelstwa Królestwa Bożego, gdzie nie ma poddaństwa, lecz wszyscy są jedną
rodziną, mającą wspólnego Ojca. Ten sposób myślenia rażąco odbiegał od standardu
nakazującego silnemu łupić słabego. Tu jednak zrodziła się światowa oryginalność Europy i
źródło jej sukcesu.

Na przełomie lat 50. i 60. XX wieku Robert Schuman oraz jego koledzy, tacy jak
Konrad Adenauer i Alcide de Gasperi zdołali uruchomić siłę chrześcijańskiej solidarności, na
tym fundamencie inicjując proces integracji europejskiej. Później jednak władza wróciła do
ludzi po staremu kierujących się zaborczością, chciwością i żądzą eksploatacji. Dziś obok
nadal widocznych śladów prawdziwej europejskości, opartej na republikanizmie, szerzy się
centralizacja, budowanie super-państwa, a także wymuszanie posłuszeństwa na słabszych.
Promowane są pomysły centralizacyjne powiązane z obieraniem prawa weta krajom
członkowskim, a wszystko to stanowi radykalne odwrócenie się od idei założycielskich.
Traktat z Maastricht z roku 1992 jest dzieckiem myślenia o „końcu historii” wedle znanego
określenia Francisa Fukuyamy, co w swoim czasie było aberracją intelektualną i zrodziło
tuzin chorych rozwiązań gospodarczych, społecznych i politycznych. W tym samym czasie,
gdy w Maastricht wprowadzono nazwę „Unia Europejska”, na terenie postsowieckim ludzie
pouczani o rzekomym trwałym zwycięstwie ideologii neoliberalnej w dobrej wierze
podejmowali działania wedle wskazań płynących z Zachodu; w Polsce to był głównie tak
zwany Plan Balcerowicza. Przy tym elity go promujące nie zorientowały się, że proponowany
system jest niespójny i zwierający wewnątrz siebie poważne zagrożenia dla możliwości
realizacji narodowego dobra wspólnego. O ile w Polsce bardzo rozwinięte struktury
społeczeństwa obywatelskiego jako tako zamortyzowały wady tego, co było narzucane przez
Zachód, o tyle bardziej na wschodzie niespójność tego, co narzucał Zachód, doprowadziła do
przejęcia władzy przez kastę oligarchów. Zawsze tu opierano się na jednej i tej samej pomyłce
koncepcyjnej elit Zachodu, właśnie owym myśleniu o „końcu historii” oraz zlekceważeniu
czynnika społecznego i patriotycznego.

Pomyłka z epoki traktatu w Maastricht ma swe gorzkie skutki również i dla Zachodu.
Uwierzono tu, że chciwość oraz krótkowzroczny egoizm jest w stanie doprowadzić do
powszechnej szczęśliwości, a przez to znacznie osłabiono skuteczność mechanizmów
społecznej gospodarki rynkowej, pomyślnie budującej rozwój Niemiec od czasów Adenauera.
Wszelkie podnoszone na Wschodzie głosy wątpliwości i sprzeciwu Zachód traktował jako
objaw złej woli albo inklinacji post-totalitarnych, przez co kary i pogarda spadły zarówno na
niemieckich Ossi, jak i na Polaków czy Węgrów. Gdy dziś poszukujemy przeszkód dla
procesu pojednania, tak w skali europejskiej, jak i wewnątrzpolskiej, musimy przezwyciężać
popełnione pomyłki oraz upowszechnione treści fałszywe. Przy tym trzeba docierać do
fundamentów na których jest budowana Europa, a w tym, ujmując to symbolicznie, Aten,
Rzymu i Jerozolimy, w całym spektrum sięgającym do kultury do spraw społeczno
politycznych. Będziemy się tym starali zajmować na naszym nowo uruchamianym portalu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *