Od pięciu dni wybory prezydenckie w Polsce weszły w całkiem nową fazę. Rozpoczęta już prekampania zapowiada jedno z najbardziej emocjonujących starć ostatnich lat. Kluczowi kandydaci – Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, oraz Karol Nawrocki, historyk i prezes IPN – wyznaczają dwa odmienne style w polityce. Także w prowadzeniu kampanii wyborczej.
Dla Trzaskowskiego tegoroczna kampania wyborcza nie będzie pierwszyzną. Poza tym, stoi za nim nie tylko cały aparat Platformy Obywatelskiej i jej ogromny budżet. Kluczowym zasobem może się okazać rzesza rozsianych po całej Polsce wolontariuszy Camus Polska. To wyspecjalizowane organizacyjnie zasoby ludzkie, które okażą się o wiele skuteczniejsze niż rozleniwiony aktyw partyjny. Zresztą, w wielu przypadkach to ci sami ludzie.
Całkiem inna jest sytuacja Nawrockiego. Nie prowadził kampanii wyborczej i już pierwsze dni pokazały, że nie będzie to spacerek po płatkach róż, ale często po ich kolcach. Zblatowani z władzą dziennikarze kartelu medialnego nie przebierają w środkach. Strzelają mocno, ale na razie trochę na oślep. Lekceważyć ich nie można, bo to dopiero rozgrzewka. Jest faktem, że zaprezentowanie kandydata jako polityka spoza PiS-u, zgłoszonego przez naukowców, społeczników oraz ludzi powszechnie znanych, nie pozostało bez wpływu na kampanię PO, która musi wymyśleć ją całkiem od nowa.
Tym samym pomysł z kandydatem obywatelskim okazał się strzałem w dziesiątkę. Jest dobry, ale to nie oznacza, że jakiekolwiek skojarzenie z PiS jest czymś złym. Schowanie szyldu partyjnego może Karolowi Nawrockiemu pomóc, ale wstydzenie się go, to prosty krok do porażki. Wszystko z umiarem: tak emblemat bezpartyjności, jak i fakt popierania kandydata przez partię. To ostatnie tyczy się bardziej ludzi, niż nazwy partii. Absencja niektórych może pomóc sprawie, a ich nadaktywność, zaszkodzić.
To nie błędy w rządzeniu sprawiły, że szyld PiS-u jest dzisiaj obciążeniem dla kandydata w wyborach prezydenckich. Za Beatą Szydło i Mateuszem Morawieckim wyborcy jeszcze zatęsknią. Nie będą za to tęsknić za niektórymi liderami partii w regionach: wojewodami, szefami struktur, byłymi lub obecnymi parlamentarzystami. Przez osiem lat wielu z nich nie miało czasu i chęci spotykania się z aktywem oraz wyborcami, no może z pozycji sceny lub miejsc dla VIP-ów, dlatego dzisiaj nie będą dla Karola Nawrockiego wartością dodaną. Problem w tym, że w wielu miejscach innych osób nie ma. Partia władzy była magnesem dla karierowiczów, ale ideowcy nie mieli łatwo.
Ich pobudzenie jest czymś naturalnym. Wielu z nich zostało odstawionych na bok i czują się jak strażacy w świecie bez pożarów. Kampania to szansa na błyśniecie, a może nawet zbudowanie pozycji politycznej. Tyle, że to może być już trzecia kampania wyborcza w której PiS stawia na tych samych. A przecież powinno być inaczej: regionalne sztaby wyborcze, nawet jeśli kampania prezydencka będzie się toczyć głównie centralnie, powinny być szansą na wykreowanie nowych działaczy. Sprawdzenie ich umiejętności organizacyjnych i operacyjnych. Problem w tym, że nie ma kogo weryfikować. Partyjni wiarusi skutecznie chronili partię przed nowym narybkiem.
Jak będą wyglądały najbliższe 2-3 tygodnie kampanii wyborczej? Początkowy etap kampanii wyborczej to czas na budowanie rozpoznawalności, a także tworzenie ram narracyjnych. Trzaskowski, już dobrze znany wyborcom, może skupić się na wzmacnianiu swojego wizerunku jako polityka proeuropejskiego i postępowego lidera. Jego sztabowcy, wykorzystując doświadczenia z kampanii prezydenckiej 2020 roku, postawią na social media.
Dla Nawrockiego kluczowe będzie wejście na rynek z jasnym, nośnym przekazem, który jeszcze się nie wykluł, bo trudno za taki uznać hasło zakończenia „wojny polsko-polskiej”. Na tą chwilę pięknie prezentuje swoją ciekawą osobowość, ale szybko musi zaznaczyć swoje priorytety i zdobyć nimi uwagę elektoratu.
Każda skuteczna kampania polityczna opiera się na narracji. Trzaskowski będzie grał zdartą płytę dynamicznego lidera, który widzi Polskę jako „równorzędnego” partnera w Unii Europejskiej. Karol Nawrocki jest w polityce nowy. Poza tym, ma możliwość przedstawienia się jako strażnik polskości i obrońca tradycji w obliczu globalnych zmian. Prawie w każdym temacie, nawet w kontekście UE, może być bardziej wiarygodny niż Trzaskowski. Nie tylko ze względu na wiek, ale również czystą kartę polityczną. Czy to się uda, w dużej mierze zależy od sztabowców.