Największym osiągnięciem diabła jest to, że ludzie przestali w niego wierzyć. To stwierdzenie doskonale pasuje do postrzegania Niemiec w Europie i na świecie. Stało się już tradycją, że to państwo dba o politykę historyczną. W sukurs przyszły mu władze Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
I chociaż usunięcie z głównej wystawy ekspozycji dotyczącej rotmistrza Witolda Pileckiego, ojca Maksymiliana Kolbe oraz rodziny Ulmów, razi obciachem oraz gigantyczną manipulacją, jest to działanie obliczone na dłuższy okres, niż tylko medialne wzmożenie dzisiaj, jutro i za miesiąc. To strategia oraz kamień węgielny pod budowę nowego otwarcia w Unii Europejskiej, gdzie nie ma miejsca na rozpamiętywanie krzywd, zwłaszcza wtedy, gdy były wyrządzane przez państwo niemieckie, które „padło ofiarą hitlerowców”.
Ktoś uznał, że trzeba chuchać na zimne, żeby nikomu nie przyszło do głowy wyciąganie przykrych spraw, które mogłyby zdeprecjonować wizerunek Niemiec. Co ważne, oprócz Telewizji Republika oraz kilku innych mediów, wszyscy nabrali wody w usta. Dlaczego na liście tego, co może się nie podobać Niemcom, wysokie miejsce zajęły właśnie te trzy wystawy w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej? Tą sprawę trzeba czytać w szerszym kontekście i nie da się tego zrobić bez wzięcia pod uwagę wątku niemieckiego. Wszystkie trzy wystawy mają jeden wspólny mianownik – to zbrodnicza rola Niemiec w historii Polski.
Ojciec Maksymilian Kolbe – oddał życie za innego więźnia w obozie stworzonym przez Niemców, nie hitlerowców. Rodzina Ulmów, została zabita przez Niemców, ponieważ pomagała Żydom – wszyscy bez wyjątku: dzieci, ojciec i matka; ta ostatnia była w ciąży. Rotmistrz Witold Pilecki, gość, który dał się zamknąć w obozie, gdzie Niemcy przerabiali ludzi na mydło, aby opowiedzieć o tym światu. Przecież to sól na ranie niemieckiej historii. I jeszcze coś, co nie pasuje do narracji obecnie rządzących – ci bohaterowie mieli odwagę i siłę do swoich czynów, ponieważ czerpali ją z wiary w Boga, z chrześcijaństwa. Dla obecnie rządzących, lewactwa nawiązującego do marksizmu, takie postacie nie mogą być eksponowane, muszą zostać gdzieś ukryte.
Niemcy prowadzą własną politykę historyczną, ale ona nie musi i najczęściej nie jest zgodna z prawdą oraz interesem Polski. Świadomie prowadzą politykę manipulacji, tak aby nikt w przyszłości nie oskarżył ich o to, że ojcowie i dziadkowie dzisiejszych liderów politycznych byli zwykłymi zbrodniarzami. Wiadomo, jeśli już, to zostali wcieleni do pracy w kuchni albo wojskowej orkiestry. Nie mordowali. Oni tylko przygrywali, żeby umierającym nie było smutno.
Co dalej? Im większe będziemy mieli oczekiwania, tym większy będzie zawód. Donald Tusk pozazdrościł Francisowi Fukuyamie “Końca historii”, dlatego zlecił swoim ludziom coś znacznie lepszego…wyeliminowanie historii. Pozbycie się wszystkiego, co mogłoby rzucić cień wątpliwości i wrogości wobec Niemiec, które od zawsze chciały zjednoczenia Europy. Prawie się udało, ale jest kilka szczegółów, zwłaszcza w Polsce, które trzeba ostatecznie dokończyć.