Eskalacja i rozszerzanie się konfliktu na Bliskim Wschodzie. Proces zaczął się 27 lipca od śmierci 12 nastolatków na boisku miejscowości Madżdal Szams na Wzgórzach Golan. To region okupowany przez Izrael od 1967 r., prawnie należący do Syrii, którego jednostronną aneksję przez Tel Awiw uznały, od kadencji Trumpa, wyłącznie USA.
Madżdal Szams to miejscowość zamieszkana prze pierwotna ludność regionu, specyficzną grupę etno-religijna Druzów, którzy w większość pozostają nieprzyjaźni wobec Izraela i lojalistami Syrii (tłum zachowywała się wrogo wobec izraelskich ministrów na pogrzebie ofiar incydentu). Zabici nastolatkowe to właśnie Druzowie. Izrael i USA utrzymują, że nastolatków zabiła rakieta Hezbollahu.
Ten twierdzi, że na boisko spadła antyrakieta izraelskiego systemu obrony powietrznej. Izrael wziął odwet dokonując 30 lipca ostrzału libańskiego stolicy Bejrutu. W ostrzale zginął Fuad Szukr – najwyższy jak do tej pory dowódca militarny Hezbollahu wyeliminowany przez Izraelczyków. Uderzenie na Bejrut było rozszerzeniem i eskalacją konfliktu. Dzień po tym zginął w Teheranie szef biura politycznego Hamasu Ismail Hanija.
Nie jest jasny sposób jego zabicia. Irańczycy twierdzą, że rakieta. Izraelskie kontrolowane przecieki mówią o zawczasu podłożonej bombie, co ma być kompromitacją irańskich służb bezpieczeństwa. Hanija został zabity w Teheranie, dzień po tym, gdy uczestniczył w inauguracji nowego prezydenta Iranu Masuda Pezeszkiana. To oczywisty krok na rzecz eskalacji i rozszerzenia konfliktu.
Hanija nie był bezpośrednio zaangażowany w dowodzenie walką zbrojnego skrzydła organizacji (Brygad Al-Kasama), był natomiast najbardziej znaną polityczną twarzą i człowiekiem od lat będących partnerem do rozmów dla mediatorów między Hamasem a Izraelem i USA, ale też w negocjacjach wewnętrzpalestyńskich z Fatahem i oficjalnymi władzami Autonomii Palestyńskiej.
To, co się dzieje świadczy w moim przekonaniu o tym, że Izrael nie chce pokoju czy nawet rozejmu, chce zbrojnego rozstrzygnięcia kwestii nie tylko Hamasu, ale prawdopodobnie Strefy Gazy i w ramach tego nie waha się przed eskalacją, licząc na wciągnięcie USA do wojny. Tym samym sabotuje wysiłki administracja Bidena na rzecz ograniczenia konfliktu do Strefy Gazy i uzyskania rozejmu. Oceny takie pojawiają się zresztą w ustach amerykańskich polityków, ostatnio przewodniczącego senackiej Komisji Sił Zbrojnych, Jacka Reeda.