Rozbieżność między przesłaniem piosenek śpiewanych podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, a tym wszystkim, co nachalnie próbowano narzucić opinii publicznej w trakcie tej imprezy, jest dojmująca. Niestety, z każdym dniem staje się coraz bardziej niebezpieczna. To nie był przypadkowy wypadek ani niespodziewany wygłup.
Pogarda dla wartości chrześcijańskich, ukryta za słowami o pokoju, miłości, tolerancji i szacunku, staje się narzędziem osiągania celów, krok po kroku, na różnych frontach. Lewicowo-liberalne media w ten sposób zniekształcają obraz Kościoła, a wyznawcy ideologii „Woke” oraz LGBT starają się narzucić nam swoją wizję życia, rodziny oraz tego, co jest dozwolone, a co zakazane.
Wykorzystano do tego jedną z największych imprez sportowych na świecie, która przyciąga uwagę nawet tych, którzy na co dzień sportem się nie interesują. Ceremonia inauguracji Igrzysk Olimpijskich w Paryżu miała być wydarzeniem, które przyćmi wszystkie dotychczasowe tego typu przedsięwzięcia. Zamiast tego, widzowie zobaczyli szokujące obrazy stworzone przez lewicowych pseudoartystów. Drwiono z chrześcijan, wyśmiewając „Ostatnią Wieczerzę” w wykonaniu ludzi przebranych za drag queens. Podczas całego pokazu nachalnie promowano “wartości” LGBT i antykulturę. Oprócz parodiowania “Ostatniej Wieczerzy”, wokalistki śpiewały o idei pokoju na świecie bez religii, Boga, nieba i piekła, a żeby było bardziej “eurowizyjnie”, pojawiły się też “baby z brodami”.
“Potrafią obrzydzić nawet ceremonię otwarcia IO”, napisał na portalu X były premier, Mateusz Morawiecki. “Obrzydliwe rozpoczęcie Igrzysk. To jest promocja sportu, a nie obnażanie i marsz LGBT!” – to słowa piłkarza ręcznego, Kacpra Adamskiego, który skomentował część występów artystycznych podczas ceremonii otwarcia igrzysk na tej samej platformie. Te opinie nie były odosobnione, choć media mainstreamowe starały się trywializować sprawę i przedstawiać ją jako mało istotną. Inaczej było na portalu X – tam emocje były rozgrzane do czerwoności.
Można by napisać: dobrze, że jeszcze można krytykować tego typu przedsięwzięcia, a jedynym skutkiem działania mediów jest uzyskanie społecznego dowodu słuszności. W efekcie, niektórzy nie wypowiedzą się wcale, ale swoje będą myśleć. Lepsze czasy już minęły i wkrótce zatęsknimy nie tylko za możliwością krytykowania tego typu działań, ale również za prawdziwą wolnością wyrażania swoich poglądów i opinii w ogóle. Flirt ideologii „Woke” i LGBT z globalnymi koncernami medialnymi skończy się ciążą, z której narodzi się potwór kolejnego totalitaryzmu.
Koncert ekscesów LGBT, prowokacji oraz prób narzucenia tego, co jest właściwe i dozwolone, a co zabronione, nie dobiegnie końca, lecz przybierze na sile. Co więcej, będzie miał formy prawne oraz instytucjonalne. Skuteczność kampanii mającej na celu przedstawienie Kościoła i wartości chrześcijańskich jako czegoś, co nie służy ludziom, wydaje się absurdalna dzisiaj, ale nie oznacza to, że nie będzie skuteczna jutro. To pewne, że ludzie wyznający chrześcijaństwo znane z Ewangelii znajdą się w mniejszości. Co zdecyduje o tym, że ten proces się nie uda w Polsce? Ryzykuję tezę, że coś o istnieniu czego jeszcze nie wiemy.
A Francja? Nazywana jest “najstarszą córką Kościoła”, ponieważ państwo Franków, które później przekształciło się w współczesną Francję, jako pierwsze przyjęło chrzest w średniowieczu. Stało się to po tym, jak podczas jednej z wojen władca Franków, Chlodwig I, zwrócił się do Boga z prośbą o zwycięstwo, obiecując w zamian przyjęcie chrztu. Frankowie wygrali bitwę, a Chlodwig dotrzymał słowa i przyjął chrzest z rąk świętego Remigiusza. Państwo Franków, na terenie dzisiejszej Francji, stało się bazą do szerzenia chrześcijaństwa w całej Europie.
Dziś sytuacja wygląda inaczej – Francja nie zmieniła swojego położenia, ale stała się centrum walki z wartościami chrześcijańskimi oraz miejscem krzewienia ideologii „Woke” i LGBT.