Gdyby we wsi spłonęła stodoła, a w trakcie pożaru lub tuż po nim nie pojawił się sołtys, a może nawet sam wójt, mieszkańcy wywieźliby ich z domów na taczkach. W Warszawie, oczekiwania wobec prezydenta miasta są mniej wygórowane.
Prezydent Rafał Trzaskowski nie musiał psuć sobie ciepłego weekendu. Spłonęła hala handlowa, której mógł nawet nie chcieć w tym miejscu. Ba, z pewnością nie musiał tam nigdy być. Co innego, gdyby spłonęła „Hala Koszyki”, „Złote Tarasy”, „Burberry”, albo „Hugo Boss”. To byłoby wydarzenie na miarę prezydenta stolicy. Nie jakieś wietnamskie, tureckie i co tam jeszcze, stragany.
To dlatego, prezydent Trzaskowski, publicznie wypowiedział się w sprawie pożaru na Marywilskiej 44 dopiero dzień po wydarzeniu. To po prostu nie była jego liga! Mylą się ci, którzy myślą, że taka postawa będzie irytująca dla wyborców Platformy Obywatelskiej. Podobnie jak ci, którzy oczekiwali ze strony włodarza stolicy minimum empatii.
– To jest moje miasto – wykrzykiwał na rauszu w klubie „Paloma nad Wisłą” Trzaskowski. Wszystko dlatego, że DJ nie chciał puścić muzyki, przy której prezydent mógłby sobie postępować. – Tak, żeby coś bardziej do tańczenia było. Jakiś funk albo coś – przekonywał. „Jego miasto” kończy się tam, gdzie zaczyna się ludzka bieda, nieszczęścia i ludzkie dramaty. Pokazał to właśnie w odniesieniu do pożaru przy Marywilskiej.
Niektórzy próbują go bronić. Rzeczywiście, łatwo o sensacje, a przecież prezydent Warszawy tak bardzo przejęty jest losem planety, że pożar był dla niego dojmujący, choć z całkiem innych powodów, niż dla właścicieli, najemców i pracowników ze spalonej galerii. Tak duży ślad węglowy, jaki pozostawił po sobie pozostawił, to o wiele większy problem, niż „przejściowe” problemy finansowe poszkodowanych. – Zmień pracę, weź kredyt – radził kiedyś Bronisław Komorowski. Trzaskowski myśli najpewniej podobnie.
Czy limit groteskowych postaw tego „cudownego dziecka” Platformy Obywatelskiej został już wyczerpany? Z pewnością nie, ale nie należy oczekiwać, że w Warszawie komukolwiek to przeszkadza. To zaledwie uwertura do tego, jak traktowałby ludzi oraz ich problemy, gdyby został Prezydentem Polski. Powinniśmy się cieszyć, bo jest lepszą wersją każdego innego polityka PO. Nie kłamie, nie robi ustawek, nie obiecuje. Ma wszystko tam, gdzie kończą się plecy, a zaczyna inna część ciała.