Dawno temu nazwałem mord na Jerzym Popiełuszce mordem założycielskim III RP. Jedni bowiem liczą III RP do Magdalenki, a inni od Okrągłego Stołu. Ja natomiast twierdzę, że bez tej ohydnej zbrodni nie byłoby, ani Magdalenki, ani okrągłego stołu, w tej wersji jaką władcy PRL – generałowie Kiszczak i Jaruzelski – nam jako początek wolności zaordynowali.
Zabicie księdza można uznać za rodzaj komunikatu. Ostrzeżenia, że „nie cofniemy się” w obronie naszej wizji przyszłości. Alternatywę: możemy się dogadać, ale możemy Was zabić. Wybierajcie!
W efekcie mordu środowisko opozycji się podzieliło. Na część, która zrozumiała przekaz i na tą część która uznała, że ze zbrodniarzami nie siada się do negocjacji. Tezę tę wzmacniają nagrania z Magdalenki, na których role rozdaje i wódkę stawia generał bezpieki Kiszczak. Miły, uśmiechnięty, kulturalny gospodarz, z którym można się, jak równy z równym, napić, a nawet wznieść toast za pomyślność ojczyzny.
Podwładni generała zakatowali księdza, a potem go utopili jak zwierze. Obdarli z godności. Wybili zęby, połamali szczękę, pogruchotali kości. Było to 40 lat temu. Po Jerzym Popiełuszce resort podlegający generałowi Kiszczakowi zabił jeszcze kilku innych księży, ale wyselekcjonowani przez generała współorganizatorzy III RP nic niestosownego nie widzieli w piciu z nim wódki i organizowaniu miękkiego lądowania poplecznikom morderców księdza. Mało tego wybrali na prezydenta, w naszym imieniu Wojciecha Jaruzelskiego, tego który wcześniej dokonał zamachu na własny naród. A ze zwierzchnika morderców księdza Jerzego uczynili ministra spraw wewnętrznych. Tylko po to, aby mógł dokonać zniszczenia ubeckich archiwów.
I można by te sprawy uznać za historię, ale podział dokonany na społeczeństwie mordem na tym księdzu ciąży Polsce do dzisiaj. Bo po 40 latach Jerzy Popiełuszko jest bohaterem nie wszystkich Polaków, a jedynie części. I tak się dziwnie składa, że do tej części dla której Jerzy Popiełuszko nie jest bohaterem należy ta część Polaków, których emanacją jest obecny rząd. Rząd kierowany przez człowieka zapisanego w historii tak zwanej wolnej Polski słowami „policzmy głosy”, kiedy obalano rząd publikujący listy kolaborantów z peerelowskimi zbrodniarzami.
Niedawne obchody 40 lecia mordu na księdzu pokazują jak trwale jest dziedzictwo podziału społeczeństwa wówczas zapoczątkowanego. Co znamienne ten podział pokrywa się z podziałem społeczeństwa w kwestii zamachu smoleńskiego. Ci sami ludzie, te same środowiska, kwestionują ten zamach i te same kultywują świętego Grala Okrągłego Stołu. Tego, o którym Włodzimierz Czarzasty, dziecko peerelowskiego reżimu, powiedział Władysławowi Frasyniukowi, pijącemu wtedy w Magdalence wódkę z Kiszczakiem: „Żeście komunistów pokonali? No nie. Wyście się z nami, k…wa, przy Okrągłym Stole i 4 czerwca 1989 roku do-ga-da-li!”
Dzisiaj ci dogadani blokują Marsz Niepodległości, nadal walczą z Kościołem, plugawią pamięć ofiar zamachu smoleńskiego i nie uczestniczą w obchodach 40-lecia mordu na Jerzym Popiełuszce. Jakie to konsekwentnie logiczne.