Nie trzeba być filozofem, ani politologiem czy socjologiem żeby na tytułowe pytanie dotyczące np. celów polityki, nawet po niezbyt dokładnej kwerendzie, trafić na starożytnej proweniencji odpowiedź: „roztropna troska o dobro wspólne”(Arystoteles). Z tej zgrabnej i ponadczasowej reguły opartej o fundamentalne cywilizacyjnie wartości już bez problemów wyprowadzimy wiele szczegółowych zaleceń głównie dla rządzących, ale też obywateli (na wszelki wypadek dodam – świadomych !). Pamiętając przy tym, że ów nie tylko funkcjonalny podział na władzę (rządzących) i obywateli (rządzonych), mający u swoich źródeł demokratyczną elekcję z kadencyjnością w tle, podlega bieżącej ocenie i weryfikacji („po owocach …”?). Zatem na początek tylko kilka oczywistych zgoła, z długiego szeregu ujętych hasłowo postulatów, co do których jak sądzę w dużym europejskim (cywilizowanym) państwie, będącym członkiem europejskich struktur politycznych i gospodarczych oraz globalnej struktury militarnej, nie może być jakichkolwiek sporów (sic!) czy wątpliwości. Suwerenne państwo prawa, sprawiedliwe i praworządne, demokratyczne i pluralistyczne w sensie ogólnym i szczegółowym, z podziałem władz (wg. Monteskiusza), przestrzegające praw obywatelskich z wolnością (słowa również) na czele. Wszystkie te oczywistości z koabitacją włącznie, ale jeszcze wiele innych możemy znaleźć w zapisach wciąż obowiązującej naszej Konstytucji (1997), przy wszelkich zastrzeżeniach co do jej formy i treści. Które to wyrażałem po wielokroć medialnie wespół z konstytucjonalistami jako świadomy obywatel, a osobliwie solidnie wykształcony publicysta z nielichym stażem medialnym, a ostatnio na tym forum podparłem się druzgocącą opinią na ten temat Zbigniewa Herberta, wybitnego poety, ale też prawnika z wykształcenia i patrioty o konserwatywnych poglądach ( m. in. „elaborat napisany fatalną polszczyzną” i „prawnie i merytorycznie, wypracowanie haniebne”). Ale co najistotniejsze nie słyszałem ostatnimi czasy nawet o próbach(!) jej znowelizowania, że o napisaniu jej w nowoczesnej formie nie wspomnę, bowiem to nie tylko kwestia parlamentarnej arytmetyki, ale też braku „roztropnej troski o dobro wspólne” zwane Rzeczpospolitą Polską, na którą wszak nie ma czasu wobec nieustannej politycznej („totalnej”) walki z nieskrywanym odwetem, nienawiścią i zemstą na sztandarach. Część naszych współobywateli, bo nie ośmielam się napisać rodaków, przyjmując postawę kibiców, że nie wspomnę o beneficjentach tej swoistej „rewolucji”, dopinguje rządzących do coraz bardziej radykalnych działań nie bacząc na liczne zagrożenia zewnętrzne jak np. możliwa wojna z Rosją („pełnoskalowa”) czy wewnętrzne z dezintegracją społeczną na czele, choć przecież dalece nie tylko. Zatem obiecuję do tej tematyki wracać systematycznie i konsekwentnie, a na zakończenie chcę zwrócić Państwa (PT Czytelnicy) uwagę na niebywały „kontredans” wokół ORLENU, którego spektakularny sukces biznesowy powinien być wszak powodem do dumy wszystkich myślących propaństwowo, a nie jest. Dlaczego? CDN