Tragiczna i bulwersująca w wymiarze ludzkim śmierć w putinowskiej kolonii karnej opozycjonisty Aleksieja Nawalnego ma również , co oczywiste wszak, bardzo wiele innych wymiarów z politycznymi na czele. Nie dziwota zatem, że odnośnym wyrazom współczucia wobec bliskich towarzyszą również powszechne wyrazy oburzenia wobec brutalnych i zbrodniczych praktyk Putina płynące z całego tzw. wolnego świata, Polski nie wyłączając, niezależnie od poglądów i przynależności partyjnej. Nawet jeśli ów tragiczny koniec rosyjskiego opozycjonisty był co by nie rzec z logicznego punktu widzenia, przy całym heroizmie Nawalnego… jakoś przewidywalny. Przepraszam za brutalną wymowę tej oczywistej wszak konstatacji. Tu zaś muszę wtrącić pewną metodologiczną uwagę z koniecznym wątkiem osobistym. Otóż, mój serdeczny przyjaciel, człowiek „żelaznych zasad” twierdzi, że cytowanie samego siebie to prosta droga do publicystycznego narcyzmu, a to „grzech” (!) niewybaczalny. Sam podzielając tę opinię, chcę jednakowoż tu przyznać sobie prawo do wyjątku. Tak się składa bowiem, że ponad dwa lata temu przygotowałem dla Polska Press obszerną recenzję książki brytyjskich autorów wydaną nakładem poznańskiej oficyny Zysk i ska o charakterystycznym tytule „Nawalny. Nemezis Putina? Przyszłość Rosji?” J. M. Dollbaum, M. Lallouet, B. Noble („Aby zrozumieć współczesną Rosję W. Putina”, Gazeta Lubuska 17.12.2021r.) Pozwolę sobie zatem, odsyłając Państwa do rzeczonego tekstu, w którym chwaliłem głębokość, dociekliwość, wszechstronność i celność analiz autorów, tak wobec postaci Nawalnego i Putina, jak i politycznych kontekstów oraz przewidywanych zdarzeń, przytoczyć króciutki cytat (wytłuszczony w owej recenzji): „Nasz polski problem zaś, polega na tym, że o Rosji, w szczególności o Putinie, ale też Nawalnym, myślimy dość schematycznie” O schematycznym i pozbawionym wyobraźni myśleniu o Putinie również w kontekście europejskim napisano już wystarczająco wiele, szczególnie po napaści na Ukrainę, nie będę więc powtarzał, natomiast schematyzm myślenia o Nawalnym pobrzmiewa dziś w opiniach nie opartych na faktach i poglądach, co podkreślali już brytyjscy autorzy rzeczonej publikacji, a wyraża się w traktowaniu każdego opozycyjnego wobec Putina polityka automatycznie jako demokraty (sic!) . A Nawalny to wszak rosyjski nacjonalista i Wielkorus, chwalący swego czasu rosyjskość Krymu i wojnę z Gruzją (!) Wracając do Putina, to „mądrzejsi” o najnowszą wiedzę znaczoną imperialną, krwawą polityką już nie nazywają go mężem stanu i „cudownie” przypominają sobie również jego kolejne, osobliwie zaś „detaliczne” (cóż za idiotyczny eufemizm!). Natomiast oczywista dość konstatacja potwierdzona przez kolejne morderstwo, tym razem na Nawalnym, wyrażana w lapidarnym haśle, że „Putin morduje kogo chce, kiedy chce i gdzie chce”, dotycząca wszak jego osobistych i politycznych wrogów, ma u nas pewien logiczny mankament. Nie dotyczy wg. wielu Świętej Pamięci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego!. Jakim cudem?
Nareszcie ktoś nazywa rzeczy po imieniu . Gdyby Nawalny doszedł do władzy , Polska miałaby nie lada problem . Ten ” demokrata ” , na bank , upomniałby się o ” strefę wpływów ” Brawo autor . Pozdrawiam serdecznie . Antek