Oto w relacjach polsko-niemieckich ustanowiony został właśnie rekord. W niecałe cztery miesiące wróciły do miejsca, które dziwi samych Niemców. Przy tym tempie, Wrocław zostanie przemianowany na Breslau, a Szczecin na Stettin, szybciej niż ktokolwiek myślał. Bez wojny, ani nawet plebiscytu. Zostanie to ogłoszone w serwisie X, a Polacy będą mogli sobie podyskutować. Najpierw jednak, Donald Tusk musiałby otrzymać posadę w Unii Europejskiej, bo rola premiera 17 landu, raczej by go nie usatysfakcjonowała.
W relacjach polsko-niemieckich, a właściwie na ich temat, dzieje się ostatnio aż nadto. Proniemiecka narracja leje się zewsząd, a jej twórcy zachowują się jak czołg, rozjeżdżając resztki przyzwoitości i zdrowego rozsądku. „Niemcy przejmą odpowiedzialność za wschodnią flankę NATO” – ogłosiła Bundeswehra, a w ślad za nią ambasador Niemiec w Polsce, Viktor Elbling. Sprawa wywołała burzę, ale głównie w mediach opozycyjnych. Te rządowe przeszły nad tym do porządku dziennego.
Wszystko w czasie, gdy premier Donald Tusk ogłosił przystąpienie Polski do europejskiej tarczy antyrakietowej. Zatrzymano też niebezpiecznych agentów, którzy szpiegowali na rzecz Rosji. W tym sensie nie dziwi to, że tych niemieckich zatrzymywać nie trzeba, bo już od dawna czują się w Polsce, jak u siebie. Nie muszą się ukrywać! Wszystko co robią, jest jawne i transparentne. Tak samo było z zapowiedzią przejęcia odpowiedzialności za wschodnią flankę. Jest transparentnie, choć można odnieść wrażenie, że Bundeswehra posługuje się mapami przygotowanymi przez oficerów III Rzeszy.
Rzecz w tym, że Niemcy takie rzeczy robią, bo mogą i mają na to przyzwolenie. Odkąd ich interesy w Polsce realizują politycy dawnego KLD, potem UW, a od 2001 roku Platformy Obywatelskiej, wiedzą o tym, że mają tu swoich ludzi. „Polska zawsze będzie krajem peryferyjnym. W naszym interesie jest rezygnacja ze snów o podmiotowości” – to obecny minister kultury, Bartłomiej Sienkiewicz w 2018 roku.
Ale on nie był jedyny. Mało już kto pamięta wystąpienie polskiego Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara z 2021 roku. Odbierając nagrodę Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich, nawiązał do powieści Antoine’a de Saint-Exupéry’ego pt. „Mały Książę”, sugerując przy tym, że Niemcy od zawsze były dla polskich elit „mentorem” i dlatego spoczywa na nich szczególna odpowiedzialność. „Jeśli oswoi się zwierzątko, to nie można go później porzucić” – mówił do zebranych. Politycy zza Odry są przekonani, że ten rząd będzie im na wszystko pozwalał. Traktują Polskę jako terytorium za które trzeba wziąć odpowiedzialność.
Tyle tylko, że kiedy Niemcy biorą za coś odpowiedzialność, zawsze kończy się tak samo. Sekwencja proniemieckich zdarzeń i wypowiedzi z którymi mamy w ostatnich dniach do czynienia, jest nie do zniesienia. Kłuje w oczy drugie dno! Trzeba mieć obawę, gdy Niemcy chcą brać za coś odpowiedzialność. Zwłaszcza „za wschodnią flankę NATO”, która znajduje się na terytorium Polski.
Trzeba się jednak przyzwyczaić do tego, że odkąd władzę w Polsce sprawuje „koalicja 13 grudnia”, każda sytuacja – jeśli tylko będzie się do tego nadawała – będzie wykorzystywana do tworzenia narracji zgodnej z linią i oczekiwaniami Berlina.