Osiem miesięcy rządów Donalda Tuska dowodzi, że w kolejnych miesiącach, premier pełniący w rzeczywistości rolę namiestnika Niemiec w Polsce, nie cofnie się przed niczym, byle nad jego trumną zagrała orkiestra reprezentacyjna Bundeswehry.
W sytuacji, gdy za miedzą na Wschodzie mamy wojnę, a na Zachodzie mało kto naszemu krajowi kibicuje, bo w ostatnich latach zaczął nazbyt rosnąć, rząd premiera Tuska podpala Polskę w kolejnych miejscach. Więc chodzi o to, aby awantur było na tyle dużo, by nikt nie zauważył, że Polska zmienia się w kraj potiomkinowski. Wszystko ma być z dykty, sztuczne, przenicowane, obalone i propagandowe. Wtedy łatwiej będzie przekonać społeczeństwo, że niepodległość i suwerenność są passé. Ma być tak wielki bałagan, by jedyną alternatywą i „ratunkiem” była Unia Europejska.
To się nie wydarzy, dopóki w Polsce będzie istniało Prawo i Sprawiedliwość z Jarosławem Kaczyńskim. Ten ostatni nie jest bez wad, szczególnie w momentach, gdy zdaje się jedynie na rady swoich totunfackich. Póki co, lepszego nie ma i długo nie będzie. Kiedy zabraknie Tuska, nic się nie stanie, bo zdrajców nigdy w Polsce nie brakowało. Jeśli zabraknie Kaczyńskiego, Polska stanie się wdową po nim. Nie szybko pojawi się ktoś z tak dużym doświadczeniem i autorytetem, kto będzie w stanie bronić kraju przed cichym rozbiorem – takim bez inwazji, wojska i zatrzymań. Wystarczy ekonomia, podporządkowane media, algorytmy i duży kapitał.
Zdaje sobie z tego sprawę Donald Tusk i jego prowadzący z Berlina. – Duże i patetyczne słowa – ktoś powie. Sam staram się unikać okrzyku: „Wilki, wilki!”, gdy ich nie widać, aby nikt nie zignorował go w momencie, gdy nadejdą. Rzecz w tym, że one już są i polują. Inaczej, niż to sobie wyobrażaliśmy, bo w przebraniu owiec. To jest klucz do zrozumienia, skąd wokół Państwowej Komisji Wyborczej taki chocholi taniec. Polska staje się chorym człowiekiem Europy, gdzie konkurencję wyborczą – której nie udaje się pokonać w sposób demokratyczny – próbuje się unicestwić przy pomocy pomówień, kłamstw i nadinterpretacji. Wystarczy odebrać subwencję, bez której partia nie spłaci kredytu z kampanii, a potem nie będzie miała za co funkcjonować. Tusk wie, że to jedyny i najlepszy sposób, aby PiS-u pozbyć się raz na zawsze.
Po neutralizacji głosu Kościoła, pacyfikacji prokuratury i sądów, przy wsparciu kartelu medialnego TVN-ONET-WP- GW i POLSAT-u, do pełni szczęścia potrzeba doprowadzenia Prawa i Sprawiedliwości do bankructwa. To może się wydarzyć, gdy pod naciskiem służb specjalnych i rządu, PKW odbierze PiS-owi część subwencji. Wtedy, Donald Tusk zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich, a może jeszcze przed nimi, na przedterminowe wybory do Sejmu i Senatu. Już samo odebranie subwencji największej partii opozycyjnej, będzie mafijnym zamachem stanu, ale chodzi o coś dużo więcej: Tusk ma mieć pełnię władzy, bo tylko wtedy zrealizuje się scenariusz Niemiec wobec Polski.
Najgorsze jest to, że rozgrzana do czerwoności scena polityczna w Polsce, powoduje, że brakuje już słów do tego, aby ostrzegać. To również wina nas publicystów! Wystrzelaliśmy się z grubych haseł i chcąc być nadal skutecznymi, musielibyśmy iść drogą dawnej „totalnej opozycji” oraz ich gwiazdek. Tyle tylko, że nawet ci protestujący na marszach nie zdawali sobie sprawy, że są zaledwie instrumentami i to w piątym rzędzie. Zanim się zorientują, będzie już za późno. Niemcy grają konsekwentnie: ich człowiek, historia, gospodarka, media i nowa narracja o ich historycznej roli wobec Polski. Zaczyna im się udawać, bo PiS jest coraz słabszy. Donald Tusk chce być człowiekiem w pełni spełnionym, ale nikt nie powiedział, że musi się to stać w Polsce o jakiej myślą patrioci. To znów grube słowa, ale trudno o bardziej dosadne.
Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła, że decyzję w sprawie subwencji dla PiS ogłosi 29 sierpnia. Musi przeanalizować donosy z Kancelarii Premiera, od „bodnarowców” oraz ze skompromitowanego NIK-u. Dwa dni później, 31 sierpnia, z aresztu wydobywczego, ma wyjść ksiądz Michał Olszewski oraz dwie urzędniczki. Wszyscy byli torturowani! To może być ciekawy dzień, ale Tusk się tym nie przejmuje. On myśli już o godnym zakończeniu kariery – najlepiej w Pałacu Namiestnikowskim, a gdy już odejdzie, ma go pożegnać orkiestra reprezentacyjna. Jakiego kraju? To jest mu bez znaczenia. Targetem na sierpień jest subwencja PiS-u. Przeciętny człowiek moze się tym nie interesować, ale w tej ostatecznej rozgrywce, ta subwencja jest kluczowa. Oby do następnej rozgrywki znów nie trzeba było czekać 123 lata…