W tym miejscu zajmuję się polityką międzynarodową, ale po dwóch tygodniach trwania Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, warto i trzeba napisać także o nich.
W czasach starożytnej Grecji na czas zawodów sportowych w Olimpii zawieszano działania wojenne. Po dwóch tysiącleciach zmieniło się to diametralnie. Teraz jest wręcz przeciwnie. Letnie Igrzyska Olimpijskie we Francji, stały się elementem wojny ideologicznej i teatrem ofensywy liberalno-lewicowej. Świadczy o tym, nie tylko więcej niż kontrowersyjna ceremonia otwarcia, gdzie sparodiowano „Ostatnią wieczerzę” – choć jakoś dziwnym trafem nie pozwolono sobie na szyderstwa z muzułmańskiego Koranu czy żydowskiej Tory .
Okazało się, że także w rywalizacji sportowej, gdzie teoretycznie nie powinno być miejsca na „ideologię postępu”, bo decydują konkretne sekundy i centymetry, czy czasem bardziej subiektywne oceny sędziów (choćby w gimnastyce czy boksie) – można piec ideologiczne pieczenie. Oto dopuszczenie do walk w turniejach pięściarskich osób z Afryki (Algieria) i Azji (Taiwan lub Chińskie Tajpej, jak kto woli – do wyboru, do koloru), gdy tychże samych sportowców wyrzucono z mistrzostw świata w boksie przed dwoma laty, bo mieli za wiele cech męskich – było ewidentną demonstracją „politycznej poprawności”.
Skądinąd, podobne batalie “kto może startować”, odbywają się w sportach walki od co najmniej kilku lat, zarówno na poziomie kontynentalnym i globalnym, jak i też krajowym (szczególnie widać to w Stanach Zjednoczonych Ameryki).
Oczywiście cały świat podczas igrzysk podzielił się na tych, którym nie podoba się, że osoby mające cechy męskie występują z kobietami – i tych, którzy nie widzą w tym problemu.
Okazało się, że znów bardzo “politycznie niepoprawna” jest autorka słynnej sagi o Harrym Potterze J.K. Rowling , która wystąpiła w obronie kobiet – pięściarek zmuszonych walczyć z osobami dysponującymi na przykład dużo silniejszym ciosem niż „normalne” zawodniczki. Jednak od razu uaktywnił się po drugiej stronie „front ideologiczny”, złożony w dużym stopniu z dziennikarzy, także tych zupełnie dotąd odległych od świata sportu. Naprodukowano przy okazji masę „fake newsów”, choćby podkreślając, że owi sportowcy z Afryki Północnej oraz Azji Południo-Wschodniej wcale nie przeszli operacji płci i nigdy nie byli mężczyznami. Rzecz w tym, że oczywiście nikt w poważnej debacie tego nie formułował.
Cóż, wypada strawestować Thomasa Manna i powiedzieć: „Nie ma nie-ideologii. Wszystko jest ideologią”…