Szerzą się w Europie protesty rolnicze, jednak to rządzących mało martwi, gdyż nie takie protesty kończyły się niczym, a ludzie rozczarowani rozchodzili się po domach. Co poniektórych przywódców rolniczych można sobie kupić, jak w przypadku pana Michała Kołodziejczaka, który dziś stara się zastraszać rolniczkę publikującą w sieci treści słusznie go ukazującego jako zdrajcę sprawy rolniczej
Instytucje Unii Europejskiej chcą wykończyć znaczną część europejskiego rolnictwa, bo też rolnicy słynęli ze sprawności organizowania protestów, większej niż to by dotyczyło innych grup zawodowych. Skoro są oni tak bojowi, lepiej ich zlikwidować, i to okazuje się ukrytym celem realizowanym w ramach Zielonego Ładu. A jednym z wymiarów tego jest decyzja władz UE, by pomagać Ukrainie właśnie kosztem naszego rolnictwa, doprowadzając do nieuczciwej konkurencji zabijającej u nas małe i średnie gospodarstwa rolne. W istocie nie pomaga się Ukrainie, ale latyfundystom, którzy w większości wcale nie są Ukraińcami, tylko wielkimi firmami z Zachodu podporządkowującymi sobie zachodnich polityków. W samej Ukrainie ci latyfundyści starają się unikać płacenia podatków, bo zamiast wspierać państwo walczące z rosyjską agresją, muszą swymi łapówkami wspierać brukselską biurokrację.
Niszczenie europejskiego rolnictwa, rzekomo w imię zrównoważonego rozwoju, ma w swym tle decyzję by żywność do Europy importować z zewnątrz, to jest z ziem podległych wspomnianym zachodnim latyfundystom. Cóż to za zrównoważony rozwój, skoro trzeba będzie używać dużo więcej paliwa na transport transkontynentalny, zamiast karmienia ludzi żywnością pochodzącą z ich bezpośredniego otoczenia? Łączenie tego wszystkiego ze zrównoważonym rozwojem jest wielkim oszustwem.
Zachodnie media od lat są tak wyćwiczone w stosowaniu poprawności politycznej, że wyżej wymienione proste prawdy nie są tam nagłaśniane, i stąd prości obywatele nie rozumieją, dlaczego rolnicy protestują, a nawet gniewają się na rolników, gdy te protesty im samym stwarzają kłopoty. Szerzy się syndrom uśpienia, a może raczej zaczadzenia hipokryzjami i kłamstwami dawkowanymi w ludzkie mózgi. Być może jest jeszcze inny powód całego tego zjawiska i za jakieś dwieście lat, gdy wreszcie otworzą się kremlowskie archiwa, dowiemy się kto ile na Zachodzie dostał łapówek aby osłabić Europę dla otwierania dróg ekspansji rosyjskiego imperializmu. Tak czy inaczej dzieją się rzeczy haniebne i tragiczne, a gdy rolnicy stają na czele buntów przeciw wyniszczaniu europejskiej gospodarki, spotykają się raczej z obojętnością opinii publicznej. To jest owocem zatomizowania naszych społeczeństw, ukształtowanych w mentalności indywidualistycznej.
A komu tak naprawdę służy ta atomizacja? Największe korzyści daje ona tym, którzy swe produkty i usługi sprzedają bezwolnej amorficznej masie klienckiej, niezdolnej do obrony przed wciskaniem jej rzeczy niepotrzebnych lub nieodpowiednich. Aby podwyższyć sprzedaż, warto niszczyć instytucje społeczne, jak na przykład rodzinę, a właśnie temu służy propaganda rzekomo mająca zwalczać homofobię. I tutaj kolejny raz widzimy, jakie są skutki powierzania władzy w Unii Europejskiej ludziom nie pochodzącym z demokratycznego wyboru, a zatem łasych na korupcyjne oddziaływanie lobbystów gospodarczych czy politycznych. A to, że gdy kiedyś cała Europa się zawali, to wówczas na tym stracą i owe wielkie organizacje gospodarcze, mało kogo martwi, skoro jedyne, co się liczy, to wyniki kwartalne. A, z drugiej strony, widzimy, że dla poprawy sytuacji gospodarczej kontynentu najbardziej nam potrzeba powrotu demokracji, rzeczywistej praworządności, ludzkiej wolności, dojrzałości i odwagi. Chwała tym, którzy dziś tą odwagą się zaczynają wykazywać.