Olimpiada w Paryżu to żenujące daja vu, które w dojmujący sposób uzmysławia, że olimpizm to polityka, która już niczego wspólnego ze sportem nie ma.
To rodzaj talent show w którym uczestnicy prezentują swoje umiejętności ku uciesze gawiedzi. Rodzaj konkursu piękności. W stylu Eurowizji, w którym też nie chodzi o piosenki. Deja vu, bo przypomina czasy olimpiady w Moskwie, którą wyznawcy poglądu, że wojna jaką Rosja toczy w Afganistanie jest nie OK, zbojkotowali ją. W rewanżu wyznawcy poglądu, że USA, nie jest OK, zbojkotowali olimpiadę w Los Angeles. Współczesna wojna w Ukrainie i w Izraelu, a także w licznych krajach Afryki, nikomu nie przeszkadza. Wszak show must go on. Najważniejsza w dzisiejszym sporcie jest bowiem kasa.
A jak kasa, to polityka. Zatem triatloniści musieli pływać w ścieku zwanym Sekwaną, co wielu z nich przypłaci zdrowiem. Bokserki, czyli kobiety widzące przyjemność w biciu się po twarzach, zostały obite zgodnie z życzeniem, ale przez facetów, damskich bokserów. Dziennikarz mający swój pogląd na obsceniczną antyuroczystość, został w imię poprawności politycznej zawieszony w czynnościach. Ale nie to jest mrożkowsko śmieszne. Śmieszniejsze są reakcje polityków na brak sukcesu medalowego.
A przecież propaganda olimpijska głosi, że to honor wystąpić na olimpiadzie w barwach narodowych. Wmawia się widzom i sportowcom, że to zaszczyt reprezentować kraj. Ale kiedy przychodzi co do czego, pojawia się klasyfikacja medalowa i jak diabeł z pudelka wyskakuje lepszość. Raz najlepszymi są Amerykanie, innym razem Chińczycy. Ruskich zdyskwalifikowali przed startem, aby to oni nie byli naj.
W Polsce gadające głowy, rozstrzygają kto zawinił. Uznali, że polski sport się w Paryżu zblamował. Oczywiście winny jest PiS i rząd 13 grudnia. Pan minister, ten od opiłowania katolików, pochwalił się, że władza jest Ok , bo wydała na olimpiadę w Paryżu 1 miliard, co daje 100 milionów na medal. Zostawiam to bez komentarza, bo nie wypada na poważnie komentować tego, co gadają idioci.
Ale żeby nie było, że tylko polska władza ma poolimpijskiego kaca, to wspomnę, że w Niemczech trwa medialna debata nad tym, dlaczego najbardziej bitna europejska nacja, potomkowie Teutonów, twórcy V2 i czołu Pantera, zdobyli ledwie 33 medale i zajęli hańbiące 10 miejsce w medalowej klasyfikacji. Za Holandią, Francją i Włochami. Na domiar złego malutka Dania zmasakrowała Niemcy w piłkę ręczną, bijąc rekord strzelenia w jednym meczu 39 bramek. Niemieckie media domagają się rozliczenia rządu z tej kompromitacji
Jak znam życie kolejna olimpiada będzie jeszcze bardziej polityczna, czyli jeszcze bardziej postępowa i jeszcze mniej warta oglądania. A Polski olimpizm zdobędzie na niej mniej jak 10 medali. Politycy bowiem potrafią, szczególnie w Polsce, zniechęcić naród do każdej aktywności, także sportowej. Zresztą po co nam medale, skoro zdobywają je Niemcy, Holendrzy, Francuzi, Włosi?