Na długiej liście wątpliwości i zarzutów wobec posłanki Elżbiety Polak z Platformy Obywatelskiej, jeszcze z czasów, gdy pełniła funkcję marszałka województwa lubuskiego, jednym z najpoważniejszych jest wykorzystywanie przez nią publicznych środków oraz urzędu do prowadzenia prywatnej kampanii wyborczej do Sejmu. Wydatki na te działania sięgały milionów złotych. Oczywiście, trudno to udowodnić, bo to była “promocja regionu”…
Ta sprawa rzuca cień na sposób, w jaki była marszałek, Elżbieta Polak, bardziej znana z afer w WORD oraz „rtęci w Odrze”, zdobyła mandat w Sejmie. Wbrew zaleceniom Państwowej Komisji Wyborczej, wykorzystała nie tylko swoją pozycję, ale również publiczne środki z funduszy Unii Europejskiej. Nie była zresztą jedyną osobą, która stosowała takie praktyki w Lubuskiem. Jej działania naśladował wicemarszałek z PSL, Stanisław Tomczyszyn, który w podobny sposób zdobył mandat poselski w okręgu nr 8.
To wszystko jest istotne w kontekście działań rządzącej Polską koalicji KO-TD-Lewica, której politycy próbują przekonać opinię publiczną, że lobbowanie przez polityka za jakimś przedsięwzięciem, a następnie chwalenie się jego załatwieniem oraz realizacją w kampanii wyborczej, stanowi nadużycie władzy i złamanie prawa. Rzecz w tym, że Lubuskie jest modelowym przykładem sytuacji, gdzie prawdziwe patologie miały miejsce, ale nie w administracji rządowej za czasów PiS, ale w samorządzie wojewódzkim, gdzie PO i PSL miały i wciąż mają władzę.
Przykładem najbardziej aktualnym, dotyczącym ostatnich dni i tygodni przed wyborami w 2023 roku, jest organizacja Lubuskiego Kongresu Gospodarczego, który odbył się na 10 dni przed wyborami, w których lubuska marszałek, Elżbieta Polak, była kandydatką do Sejmu. Okazuje się, że organizacja tego „przedwyborczego” kongresu za publiczne pieniądze kosztowała 298 501,14 zł, ale już promocja tego wydarzenia, w której główną rolę odgrywała sama kandydatka, kosztowała podatników 413 620,79 zł. – Główny wydatek, termin oraz osobista korzyść, jasno wskazują, i mam prawo tak uważać, że były one zasłoną dla oczywistych benefitów wyborczych ówczesnej marszałek – mówił mi ówczesny radny sejmiku z PiS, Marek Surmacz.
Co Elżbieta Polak zrobiła za taką kwotę? Lubuskie na kilka tygodni przed wyborami zostało obwieszone 33 billboardami z wizerunkiem marszałek Elżbiety Polak, co kosztowało 175 976 zł. Kampania billboardowa trwała od 16 września do 10 października. Kolejnym kosztem, choć finansowanym ze środków Unii Europejskiej, była emisja 36 materiałów reklamowych w TVN za 184 500 zł, w których główną rolę odgrywała Polak. Dodatkowo zrealizowano spoty reklamowe w regionalnych rozgłośniach oraz kampanie w mediach społecznościowych za 46 tys. zł.
Wszystkie te działania były sprzeczne z wytycznymi przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, Sylwestra Marciniaka. – Osoby piastujące funkcje publiczne, w tym przedstawiciele administracji rządowej i samorządowej, angażujące się w agitację na rzecz partii politycznych lub komitetów wyborczych, obowiązane są ściśle oddzielać taką działalność od wykonywania obowiązków związanych z pełnioną funkcją – instruował sędzia Marciniak. Polak jednak ignorowała te zalecenia wiele miesięcy wcześniej, gdy wiedziała, że będzie kandydować do Sejmu, a Lubuski Kongres Gospodarczy to jedynie wierzchołek góry pieniędzy, które wspierały jej kampanię wyborczą w 2023 roku przy użyciu środków publicznych. „Faulowała” wyborczo także w innych obszarach. Opisywałem sytuację, jak wieszała banery na budynku Agencji Rozwoju Regionalnego, instytucji jej podlegającej, która wynajęła obiekt od prywatnego przedsiębiorcy. – Mam na to zgodę właściciela – tłumaczyła się wtedy Polak.
Skala podobnych patologii w Lubuskiem była znaczna, a nie ma wątpliwości, że choć wiele przedsięwzięć udawało promocję regionu, ich jedynym celem była promocja obecnej posłanki, Elżbiety Polak. Organizacja kilkunastu Pikników Funduszy Europejskich, Pikników Zdrowia oraz „Świąt Województwa” w poszczególnych gminach, a także działalność Lubuskiego Centrum Informacyjnego oraz wydawanie biuletynu „Nasza Lubuska”, gdzie Polak i lubuska PO otwarcie krytykowali PiS, kosztowały w wyborczym roku 3,7 mln zł. To tylko część wydatków, ponieważ w 2023 roku w budżecie województwa na „promocję” zapisano rekordowe 40,5 mln zł.
Drogą Elżbiety Polak poszedł jej koalicyjny wicemarszałek z PSL, Stanisław Tomczyszyn. Na sześć tygodni przed wyborami Lubuskie zostało zasypane banerami, na których promował swój wizerunek i nazwisko, zachęcając do kupna lubuskiego miodu. „Kupujmy lubuski miód” — głosił napis na banerach, które zostały sfinansowane przez podlegające wicemarszałkowi Lubuskie Centrum Produktu Regionalnego. W momencie produkcji i dystrybucji banerów był już oficjalnym kandydatem Trzeciej Drogi do Sejmu. Dokładnie w tym samym czasie, szef PKW przestrzegał przed taką działalnością. – Konsekwencjami niezgodnego z prawem finansowania działalności komitetu wyborczego, w tym przyjmowania przez komitet niedozwolonych korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym, może być odrzucenie sprawozdania finansowego komitetu — pisał 28 sierpnia ub.r. sędzia Marciniak.
Sposób, w jaki oboje wykorzystywali pieniądze publiczne na finansowanie własnych kampanii wyborczych, sprawił, że już wtedy nikt nie miał wątpliwości co do bezprawności ich działań. Czy miało to wpływ na wynik wyborczy? Wystarczy przypomnieć, że dzięki sfinansowaniu części swojej kampanii wyborczej ze środków publicznych w 2023 roku, Elżbieta Polak uzyskała w niewielkim okręgu wyborczym w Lubuskiem, rekordowe 78 475 głosów. Pół roku później, w znacznie większym okręgu do Parlamentu Europejskiego, bo obejmującym również Pomorze Zachodnie, ale już bez wsparcia środków publicznych z Urzędu Marszałkowskiego, otrzymała jedynie 42 931 głosów. Liczby nie kłamią.
Lubuskie, to region rządzony od 16 lat przez PO i PSL, który jest najlepszym dowodem do tego, aby obnażyć hipokryzję i zakłamanie tych partii w obszarze finansowania ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu.