Zdrajców w sędziowskich togach jest więcej, niż ten jeden, który w poniedziałek uciekł na Białoruś. To przypadek, ale bardzo wymowny, że zrobił to w dniu, gdy szefowa Komisji Europejskiej ogłosiła, że zamierza zakończyć bezprawną procedurę art. 7 wobec Polski.
Prawdziwi zdrajcy nie uciekają, ale wciąż pozostają w naszym kraju. Ten jeden, sędzia Tomasz Szmydt, to zaledwie kropla w morzu jemu podobnych. On sam stał za rozkręceniem tzw. afery hejterskiej, której nigdy nie było, cała reszta zmyśliła i wykreowała dużo więcej. Istnieją poważne przesłanki, by nie wykluczać, że za większością „newsów” o rządzie Zjednoczonej Prawicy stali mniej lub bardziej formalni agenci. Tyle tylko, że wielu z nich pracowało na odcinku bardziej bezpiecznym – tym brukselskim, więc nie musieli być na chybcika wycofywani z kraju, któremu szkodzili. Mogą szkodzić dalej!
Sędzia Szmydt szpiegował najpewniej od dawna, a jego główną rolą było wywoływanie politycznych awantur, które miały na celu obniżać wiarygodność Polski. Był niezwykle skuteczny, a od dzisiaj wiemy dlaczego. Innym środowiskom, też nie można odmówić skuteczności: sędziowskim stowarzyszeniom, ekologom, działaczom LGBT, dziennikarzom mediów z zagranicznym kapitałem etc. On najpewniej do Polski wróci, choć mniej formalną drogą i w czarnym worku, ale jemu podobnych w naszym kraju, czeka los całkiem inny: dostąpią szybkich awansów, karier w naczelnych sądach oraz europejskich instytucjach.
Jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości, to takich jak sędzia Szmydt jest w polskim wymiarze sprawiedliwości bardzo wielu. Bohater dnia wystąpił na konferencji w Mińsku, być może obawiając się „seryjnych samobójców” ekipy Tuska, ale „agentura europejska” ma znacznie lepiej – przez lata występowała na konferencjach prasowych i pluła na Konstytucję RP, której ślubowała wierność. Wszystko w kraju, gdzie podobno panowała dyktatura Jarosława Kaczyńskiego. Ci zdrajcy czują się w Polsce dobrze i nigdzie uciekać nie muszą, a nawet nie zamierzają.
– Dziś rozpoczyna się nowy rozdział dla Polski – ogłosiła szefowa KE, Ursula von der Leyen, zapowiadając zakończenie procedury art. 7 wobec Polski. Czyli co? Wystarczyła zmiana rządu, prawa zmieniać już nie trzeba? – Polska wróciła na drogę praworządności – ogłosił jeden z urzędników KE. Dużo się wydarzyło w ostatnich dniach w Polsce i jak zawsze nie było Donalda Tuska.
Normalnie, po takim oświadczeniu, które obnażyło antypolski spisek, powinien uciekać z kraju. Nie musi, bo choć jest zdrajcą, to nic mu nie grozi. On pracuje na innym kierunku. Poza tym, najskuteczniejsi zdrajcy nie uciekają. Pracują do końca. Jeszcze nigdy tak łatwo i tak bezszelestnie im to nie przychodziło. Teraz, to się po prostu dzieje…