Nie wystarczy już szczucie na Kościół oraz torturowanie księdza Michała Olszewskiego. Teraz premier Donald Tusk bierze na celownik Fundusz Kościelny oraz dzieła ojca Tadeusza Rydzyka. To próba sklejenia Kościoła z pieniędzmi i rzekomymi nadużyciami. W tym kontekście, przyszłość polskiego Kościoła jest zagrożona.
Przyjęcie przez rząd wrogiej narracji dotyczącej roli Kościoła w Polsce, jest wyrazem głębokiego lekceważenia dla społeczeństwa oraz próbą zniekształcenia historii. Decyzje o religii w szkołach, zapowiedź likwidacji Funduszu Kościelnego, a także wypowiedzi premiera Tuska na temat kościelnych dzieł, to dopiero początek – zwiastun tego, co może nadejść jeśli ten rząd przejmie pełnię władzy w Polsce, także urząd Prezydenta RP.
Rząd, nie czując się związany żadnymi ograniczeniami, zdaje się być gotów przekroczyć wszelkie granice, by realizować cele ideologiczne. Dlaczego? BoDonald Tusk, choć jest marionetkowy, kroczy śladami polityków, którzy już wyrządzili sporo szkód swoim społeczeństwom. Dla nich, Kościół stanowi przeszkodę w realizacji liberalno-lewicowych postulatów, które często nie tylko są sprzeczne z jego nauką, ale również z podstawowym zdrowym rozsądkiem. Chcą, stworzyć całkiem nowe sacrum: LGBT, ekologizm i migrantyzm. Chcą je uświęcić, a nawet otoczyć ochroną prawną.
Kościół, będący fundamentem moralnym naszego narodu, staje się celem, ponieważ przeszkadza w realizacji agendy, która nie liczy się z tradycją, wartościami i tożsamością narodową. Dwie ostatnie wypowiedzi Tuska, z uroczystości z okazji Święta Wojska Polskiego oraz dwa dni po, na temat finansowania Kościoła, to sygnał do ideologicznej wojny. Pewne jest jedno, to starcie, w którym władza chce zmarginalizować rolę Kościoła, jest nie tylko atakiem na religię, ale również na samą esencję naszej kultury i historii. To prawda, „bramy piekielne go nie przemogą”, ale poziom szkód jaki wyrządzi Polsce ta rewolucja, będzie nieodwracalny.
Przykład pierwszy z brzegu. W mediach pompowane są zapowiedzi minister edukacji Barbary Nowackiej, że dwie lekcje religii w szkole to zbyt dużo, a tak w ogóle, to najlepiej jakby odbywały się w salkach katechetycznych. Z drugiej, strony słyszymy wypowiedź innej przedstawicielki rządu, że w szkołach dobrze widziane i wskazane byłyby wizyty „drag queen”. Po to były te kłamliwe i pełne agresji ataki na Kościół w kontekście pedofilii, gdzie jednostkowe sytuacje wykorzystywano do ataku na wszystkich duchownych, aby tego typu rzeczy można było robić bez słowa sprzeciwu społeczeństwa. Nie jesteś z nami? Popierasz pedofilię… Oto chodziło.
Do niedawna można było sobie dworować z Biedronia, Śmiszka, Scheuring-Wielgus, Środy i całej reszty tej śmiesznej trupy, ale teraz śmiesznie nie będzie. Z biegiem lat lobby LGBT w Polsce urosło, nabrało sił za sprawą „koalicji 13 grudnia” i za chwilę zacznie rozdawać karty. Ich postulaty nie mają powszechnego poparcia w społeczeństwie, ale oni mają poparcie miedzynarodowych organizacji i firm, z którymi liczyć się musi nawet Tusk. Polska jest dla nich kluczowa, bo zawsze w dziejowych momentach, stawała się tamą dla tych, którzy chcieli uderzyć w chrześcijański charakter Europy.
Celem ataków na Kościół w ostatnich latach było wykluczenie go z debaty publicznej. Zmarginalizowanie jego głosu jako strony, która może występować w roli oskarżonej, ale nie ma prawa niczego bronić, a tym bardziej kogokolwiek oskarżać, że robi źle. Inna sprawa, że nowe pokolenie biskupów nie chce, albo nie jest w stanie zabierać głosu, ponieważ obawia się ataków na wzór tego, co media liberalno-lewicowe wyprawiały z metropolitą krakowskim, abp. Markiem Jędraszewskim.
Choć nie mówi on niczego, co byłoby niezgodne z Ewangelią i nauką Kościoła, szczególnie w kwestii aborcji, LGBT oraz ideologii „Woke”, jest osamotniony. Wielu jego współbraci przyjęło postawę bierną. Nie wiadomo na co czekają, ale potrzeba im „Wieczernika” i tego, co wydarzyło się tam w dniu Pięćdziesiątnicy. Może wtedy nabiorą odwagi…