Analiza trybu budowania raciborskiego zbiornika retencyjnego ujawnia oficjalną wersję wydarzeń. Przetarg ogłoszono w 2013. Termin wykonania uzgodniono na 2017. W 2017 okazało się, że wykonawca robi „wały”, a nie wały.
Raport NIK wykazał niezgodne z projektem materiały i działania niezgodnie ze sztuką budowy budowli hydrotechnicznej, zawyżanie faktur i takie tam. Zerwano umowę z wykonawcą, rozebrano ponad kilometr wadliwych wałów, zmieniono wykonawcę i inwestycję zakończono w 2020 roku. Z tego co wiadomo, nikomu nie postawiono zarzutów i nikogo nie wsadzono za kratki. W 2024 roku zbiornik uratował Wrocław przed zalaniem, a dzbany popierające rząd Tuska, utrzymują w mediach, że to dzięki Platformie.
Jako cynik i demokrata wyznaję pogląd, że władzę sobie sami wybieramy. I jak wybierzemy dobrze, mamy lepiej, a jak źle, to mamy adekwatnie. Tegoroczna powódź pokazuje konsekwencje wyboru władzy złej. Cytując byłego prezydenta Komorowskiego, który zgodnie ze stanem faktycznym słusznie stwierdził, że „Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku” a także obecnego wodza rządu 13 grudnia, który podczas powodzi w 2010 roku trafnie zauważył „Ja Wam wójta nie wybierałem” pragnę zwrócić uwagę na potrzebę refleksji o prawach fizyki (cytat pierwszy) i o politykach, których sobie sami wybieramy (cytat drugi).
Oczywistą konsekwencją powyższych refleksji jest wdrożenie w życie słusznej myśli Włodzimierza Cimoszewicza, który logicznie przecież zganił powodzian uwagą, że „trzeba było się ubezpieczyć”. Dlatego uznając słuszność wypowiedzi polityków mających generalnie nas w d…ie, warto skorzystać z ich myśli i wybierać takich, którzy nie tylko będą nam obiecywali gruszki na wierzbie, ale takich, którzy będą dla nas obywateli „ubezpieczeniem” na wypadek powodzi.
Władza, którą wybieramy, albo uprawia „jazdę bez trzymanki”, jak obecna, albo zwalnia przed zakrętami i nie kozaczy wyprzedzając na podwójnej ciągłej, bo „prognozy nie są przesadnie alarmujące”. Dlatego pamiętając co władza mówiła przed powodzią i jak budowała zbiornik raciborski, warto się „ubezpieczać” wybierając dobrze. A przy okazji dojrzeć potencjalny przekręt wokół unijnych pieniędzy danych do dyspozycji Marcina Kierwińskiego, które mogą być rozdysponowane tak zwaną krótką ścieżką, no bo wicie rozumiecie, trzeba biednych ludzi ratować.
Jako „ubezpieczający się” przeliczam: 1% z 5 miliardów euro, to 50 mln euro. I każdy kto choć ma nieco oleju w głowie może w duchu „ubezpieczania się” widzieć całkiem wyraźnie, że ukrycie 1% kosztów, w każdej inwestycji, nawet dla idioty nie jest problemem. Nie mówiąc już o grubszych prowizjach od „zaprzyjaźnionych” wykonawców.
Sorry, ale skoro „taki mamy klimat”, tak właśnie połączyłem trzy kropki. Ursula, kasa z UE i Kierwiński. Ja wiem, że mam „proubezpieczeniowe” myślenie skażone prawicową „mową nienawiści”. Ale mam powody, kiedy patrzę na popowodziowe dno.