Zmartwychwstanie jako temat polityczny

Przy okazji Świąt Wielkanocnych można przypominać sobie słowa Norwida:

Bo nie jest światło, by pod korcem stało,

Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,

Bo piękno na to jest, by zachwycało

Do pracy, praca, by się zmartwychwstało. 

I stąd największym prosty lud poetą,

Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi.

Tutaj jest mowa właśnie o zmartwychwstaniu, centralnym temacie Wielkiej Nocy, i to w wymiarze społecznym, z odniesieniem do ludzkiej pracy. Gdy ta praca jest oświetlana pięknem, uwidacznia się jej najgłębszy cel, a takim celem wcale nie jest pozyskiwanie pensji. Owszem, bardzo wielu ludzi pracuje dla pensji, i jako tacy pozostają tylko wyrobnikami, pozbawionymi spojrzenia dalekosiężnego. Prawdziwym celem pracy jest czynić coś pożytecznego dla bliźnich i za to brać sprawiedliwe wynagrodzenie. Przy tym kto jest chrześcijaninem, ten służąc bliźnim służy samemu Bogu, bo Jezus utożsamiał się z człowiekiem głodnym i spragnionym, a więc potrzebującym czyjejś pracy. Gdy praca jest opromieniona pięknem, można ją wykonywać nucąc melodię, bo to jest praca godna, podnosząca wzwyż, już zapowiadająca przyszłe zmartwychwstanie. Człowiek tak pracujący jest duchowo wolny, a przy tym dający dobre świadectwo, wyrazisty jak sól z przypowieści ewangelicznej. Bo sól ziemi nie jest do przypraw kuchennych, lecz do tego, by całe swe otoczenie społeczne nakierowywać na działanie budujące dobro wspólne.

Święto Zmartwychwstania służy temu, by ludzi porywać do przyjmowania postawy twórców i artystów, choć wyrażających się poprzez codzienną pracę, niezależnie od miejsca i zawodu. Przykazanie miłości to nie jest wezwanie do samych tylko uczuć, lecz raczej do wytrwałego wysiłku na rzecz osoby, którą się kocha. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus prosił, byśmy tak kochali wszystkich swych bliźnich, zaś poddając się męce dał przykład odwagi, z jaką mamy świadczyć miłość. Kto tak czyni, jest duchowo wolny i już się ociera o zmartwychwstanie. Cywilizacja życia zwycięża ponad cywilizacją śmierci.

I tu się pokazuje polityczny wymiar zmartwychwstania. Elity dziś rządzące Unią Europejską z wielką pogardą odnoszą się do prostych ludzi, nie dość nowoczesnych, nie potrafiących zachwycać się chorymi pomysłami ideologicznymi. Tacy prości ludzie nie powinni mieć głosu demokratycznego, a najlepiej ich stłamsić do postaci biernych wyrobników, bezwolnie poddających się dyktatowi mędrców brukselskich. Bunty należy tłumić, jak protesty rolnicze, lub też usypiać czczymi obietnicami. Słabszym należy odbierać prawo weta, konserwatywne rządy należy obalać, zaś na krnąbrnych wymuszać posłuszeństwo sankcjami lub mechanizmami warunkowości. Przy deptaniu prostych ludzi nie trzeba się liczyć z przepisami prawa. Wszystko to składa się na pejzaż radykalnie odmienny od tego, co wybrzmiewa ze Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.

Czy wobec przemocy słabym nie pozostaje żadna nadzieja? Triduum Paschalne wskazuje, że krzyż może się stawać pozytywnym doświadczeniem kształtującym ludzi. Krzyż nadaje dynamikę i pozwala porzucić statyczne widzenie spraw. Przestaje być ważne, że ten jest taki, zaś tamten jest jeszcze inny, bo każdy może się stawać nowym człowiekiem, zaskakując swe otoczenie a nawet siebie samego. Trzeba jednak wytrwać wtedy, kiedy złotnik zaczyna nas przepalać swoim ogniem lub płóciennik parzyć środkiem wybielającym, jak wedle tych słów z Biblii: „On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe” (Ml 3, 2-3). Trudne czy nawet traumatyczne wydarzenia, przyjmowane w jedności z Jezusem, pozwalają się do Niego upodabniać. A na koniec będziemy mieli wyrazisty smak, jak sól ziemi.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *